piątek, 13 kwietnia 2012

13.04.2012

Siema! Dzisiejszy dzień upłynął jakoś tak ciekawie. Były zawody w szkole, nie wygraliśmy, ale trzecie miejsce, jak dla naszej klasy jest ok. Graliśmy w siatkówkę i hokey'a. Na koniec dostaliśmy wafelki, a ci co zwiali nie dostali ani jednego! :) Piszę notkę tak późno, bo byłam na dworze, a brat poszedł do sklepu, więc korzystam. Za chwilę wrócę do czytania "Carrie". Swoją drogą, dzięki Inga, książka zaczyna się świetnie, jest wciągająca, bardzo. Wracając do zawodów, nie obyło się bez sprzeczek. To Wiktoria nie umie grać, to Ola nie chce się wymienić, innymi słowy - szara codzienność. Wiktoria pokłóciła się z Olą K., bo ta stwierdziła, że gra Wiktorii jest do dupy, Wiki nie chciała grać, za nią weszła by Roksana, bądź Weronika, co byłoby porażką. Po południu znów spotkałam Rudą (pies-przybłęda, który wczoraj chodził ze mną i Agą), była tak kochana. Zauważyłam, że nie kuleje tak jak wczoraj (dzięki bogu). W ogóle pokochałam tego psa, jest taka śliczna, kochana, przymilna. No normalnie ♥. Jakoś nie mam siły na dłuższą notkę, więc bywajcie!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz